poniedziałek, 3 grudnia 2012

Off czy nie off? - oto jest pytanie

"Off?" - Teatr Kaprys

Sztuka eksperymentalna o sztuce eksperymentalnej. Teatr offowy o teatrze offowym… Wydawałoby się więc, że może być nudno, ale nudy temu spektaklowi zarzucić nie można.

Teatr Kaprys podszedł do stworzenia spektaklu autorskiego, offowego bardzo autotematycznie, ale jednocześnie kreatywnie. Pomysł niebanalny, a do tego rewelacyjnie zagrany, czego dowodem jest świetna zabawa publiczności, a nie tylko aktorów na scenie.

Spektakl „Off?” jest głosem krytyki na współczesny teatr offowy i nie ukrywajmy – w czasach teatru, którego forma przerasta treść – głosem jakże potrzebnym! W czasach, gdy wartością samą w sobie jest „autorskość”, a nie przekaz treści; w czasach, gdy off-teatr zapomniał co to jest „katharsis”, a wartość przedstawienia niejednokrotnie mierzy się ilością wylanego błota na scenie – deski teatralnych scen wydają się aż błagać o „krzywe zwierciadło” dla tego, co z teatrem się stało.

Takim krzywy zwierciadłem ma szanse stać się właśnie spektakl „Off?”. Ma duże szanse, choć na razie jest to raczej spektakl, w którym teatr za bardzo „przepuścił przez siebie” przekazywane treści. W tej chwili mam wrażenie, że oglądam na scenie żale sfrustrowanej grupy, która nie dostała nagrody na jakimś festiwalu, za to otrzymała ogromną krytykę ze strony jurorów („ciągle nam tak mówią na festiwalach”). Co chwilę któryś z aktorów podkreśla, że „my gramy teatr klasyczny, ale jurorzy tego nie doceniają”… I dobrze – niech nie doceniają, to przedstawienie ma szansę stać się przykładem jak z kryzysu można wyjść zwycięsko i odnieść sukces. Pod warunkiem jednak, że potraktujemy zauważone zjawisko, jako problem, a nie personalne urażenie dumy Teatru Kaprys.

A spektakl ten problem współczesnego teatru doskonale dostrzega i opisuje, wystarczy więc klika kosmetycznych cięć i będziemy mieć do czynienia z prawdziwą rewolucją na scenie.

Sam spektakl jest nieco nierówny – nie wszystkie sceny dorównują doskonałej parodii filmowej superprodukcji „Titanica” – ale mimo wszystko trzyma uwagę widza i jego zaangażowanie. Za dużo też dosłowności w niektórych scenach, trochę jakby nie wierzono w inteligencję widza, za to w konieczność wyłożenia wszystkiego „kawa na ławę”, jak choćby informowanie „to wszystko jest wyreżyserowane, bunt Maćka także”.

Na szczególną uwagę i brawa zasługują aktorzy, w których drzemie niesamowity potencjał. Potrafią zrobić na scenie prawdziwe show, mając do dyspozycji jedynie samych siebie. I udowodnili, że nawet przy skąpym doborze środków scenicznych, tak charakterystycznym dla teatru offowego, można zagrać klasykę i wiele innych rzeczy…

Trzymam kciuki mocno zaciśnięte za Teatr Kaprys, aby ten spektakl to nie był tylko kaprys, ale rzeczywiste zmierzenie się z palącym dla polskiej sceny offowej tematem.




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz