piątek, 2 października 2015

Mężczyzna wielowymiarowy - Wszystko o mężczyznach, Teatr Kamienica, Księżyc w misce

"Wszystko o mężczyznach" to fantastyczna komedia, a jednocześnie świetny materiał do przemyśleń. Co ciekawe - i wydawałoby się "zupełnie niemęskie" - opowiada o relacjach. Relacjach mężczyzn z ojcem, bratem, przyjacielem, żoną, szefem i wreszcie - samym sobą. Bardzo ciekawy tekst autorstwa Miro Gavrana, został przeniesiony na teatralne deski z pomysłem.

Dawno nie widziałam spektaklu zagranego z taką lekkością i wdziękiem. Nie ma się z resztą co dziwić, bo obsada mówi sama za siebie. Marcin Kwaśny, Arkadiusz Janiczek i Michał Lesień-Głowacki - na scenie są jak złoto najwyższej próby. Każdy z nich w jednym spektaklu wciela się w cztery zupełnie różne postacie i każdy z nich robi to fantastycznie i przekonująco. Zmiana roli ze spektaklu na spektakl to nic w porównaniu ze zmianą roli z minuty na minutę, a dla tych panów to nie tylko nie problem, ale wręcz - widać to gołym okiem - doskonała zabawa! Tak - aktorzy bawią się spektaklem! Dzięki temu na scenie cały czas jest energia, a płynność wykonania, pozwala widzowi totalnie zanurzyć się w przedstawieniu.

Plansze z wyrysowanymi konturami budynków, jako tło, stół i trzy stołki, które w każdej scenie "grają" co innego. Ta symboliczna scenografia nie skupia na sobie i oddaje pole aktorom. I tak na przykład w scenach na siłowni aktorzy muszą się bardzo postarać, by ćwicząc na przyrządach, których nie ma, nie popełnić błędu. Na prawdę uderza precyzyjność ruchów w podnoszeniu nieistniejących hantli.

To kolejna cecha spektaklu - dopracowanie. Chyba właśnie ono pozwala tym samym aktorom z jednej sceny, na drugą zmieniać się w zupełnie skrajne postaci. Tu ukłony dla tego, kto opracowywał te sceniczne przemiany pod kątem wizerunku i kostiumów bohaterów. To nie lada sztuka z tego samego mężczyzny (Marcin Kwaśny) zrobić w jednej chwili starego, schorowanego ojca, a już w drugiej właściciela clubu z męskim striptizem. To trzeba zobaczyć! :)

Przedstawienie trwa dwie godziny, których widz w ogóle nie odczuwa. Akcja toczy się wartko. Jedyne, co z tego rytmu wybija, to "głosowe podpisywanie" z offu każdego z wątków ("Miłość", "Przyjaciele", etc.). Tu moja wielka prośba do reżysera (Bartłomiej Wyszomirski) - błagam, o zaufanie w inteligencję odbiorcy i rezygnację z tego (niepotrzebnego) zabiegu. Zamiast ciąć spektakl, jak tępym nożem, przed każdą kolejną sceną, można nadać mu lekkości, by wątki  przeplatały się ze sobą i tworzyły ciekawą mozaikę. Widz na prawdę zrozumie :)

"Wszytko o mężczyznach" to kwintesencja aktorskich zdolności Arkadiusza Janiczka, Michała Lesień-Głowackiego i Marcina Kwaśnego. Warto na własne oczy to zobaczyć! Spektakl będzie grany od 10 grudnia 2015 na deskach Teatru Kamienica w Warszawie.



 

wtorek, 4 sierpnia 2015

Hamlet w (muzycznych) obrazkach - The Tiger Lillies grają Hamleta, Festiwal Szekspirowski

Elektryzujący. Taki jest właśnie spektakl zaprezentowany przez The Tiger Lillies i Teatr Republique na 19. gdańskim Festiwalu Szekspirowskim. Właściwie nawet nie wiem, czy słowo "spektakl" jest tu najbardziej odpowiednie. Chyba bardziej charakter tego, nie bójmy się użyć słowa dzieła oddaje angielski odpowiednik: "performance" czy "show". 

"The Tiger Lillies grają Hamleta" to właściwie utwór stworzony w oparciu o szekspirowskie dzieło. Treść dramatu została podzielona na sceny, zilustrowane dedykowanymi utworami The Tiger Lillies - każdy z nich to mały muzyczny i aktorski "obrazek". Sami twórcy zdradzili, że oryginalnego tekstu Szekspira na scenie wybrzmiało tylko 5%, co jednak w żaden sposób nie spłyca jego przekazu. Hamlet w tym wykonaniu to przede wszystkim emocje i konsekwencje ich przeżywania. To targające myśli i uczucia, nieobce żadnemu z nas. Bo w tym spektaklu odkrywamy, że Hamlet to każdy z nas...

Ta treść zamknięta na szekspirowskich kartach, odczytana na nowo, ukazuje głębię "jestem" współczesnego człowieka. I tak bardzo na nowo można odczytać sens hamletowskiego "Być albo nie być?"... Ale nie ma tu ani grama egzaltacji, czy nadmiernej tkliwości. Jest za to prawda. 

Prawda tym bardziej wydobyta, jeśli nie wprost - obnażona - przez niezwykłą formę, wręcz chciałoby się powiedzieć "musicalową" tego performance'u właśnie. Niezwykła, niepokojąca, trochę mroczna, ale na pewno ogromnie przenikliwa, nastrojowa muzyka The Tiger Lillies wprowadza widza w zupełnie inny wymiar znanych od dawna scen.  To właśnie jest główna siła tego spektaklu - wielowymiarowość i polisensoryczność. 

Wszystko to razem tworzy mieszankę naprawdę poruszającą. Nie pamiętam kiedy ostatni raz popłakałam się w teatrze, jeśli nie wcale. Ale The Tiger Lillies sprawili, że podczas sceny pogrzebu Ofelii pociekły mi łzy. Mimo, że to znany każdemu z nas moment klasyki dramaturgicznej, tu dzięki niesłychanemu połączeniu muzyki, słów i obrazu, ta scena wywarła na mnie wyjątkowe wrażenie. I może zdradzę, że nie tylko na mnie, bo widziałam też mężczyznę, ocierającego ukradkiem łzy wzruszenia.

Fantastyczna reżyseria (Martin Tulinius), niezwykle oryginalna i bardzo przemyślana choreografia oraz zaskakujące i nieoczywiste rozwiązania scenograficzne dopełniają tylko całości tego niezwykłego dzieła. Wszystko to zanurzone w poruszającej muzyce. I tak właśnie spektakl ten po prostu elektryzuje. 






poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Festiwal Szekspirowski 2015

Festiwal Szekspirowski w Gdańsku to już legenda sama w sobie. W tym roku po raz pierwszy w życiu (!) w trakcie jego trwania jestem w Gdańsku i mogę skorzystać z tej teatralnej uczty duchowej :)

Cieszę się niezmiernie z zaproszenia od Teatru Szekspirowskiego, w którym Festiwal się odbywa. Tym bardziej, że w tym wyjątkowym miejscu spektakle Szekspira robią jeszcze większe wrażenie. 

Festiwal polecam szczególnie tym, którzy "Szekspira już widzieli i niemal znają na pamięć". 
To nic, że widziałeś/widziałaś już Hamleta, Makbeta, Króla Lear'a czy Romea i Julię odmienionych przez wszystkie przypadki, na przeróżnych scenach, granych przez aktorów każdej narodowości. To nic, że znasz na pamięć wszystkie kulminacyjne kwestie, które wyszły spod pióra tego wielkiego dramaturga. To nic. Nie zawiedziesz się - na pewno znajdziesz w festiwalowych spektaklach coś dla siebie, coś, co Cię poruszy, coś, co zainspiruje... I nie tylko dlatego, że dzieła Szekspira są wielowymiarowe i można je czytać za każdym razem na inny sposób. To też. Ale też - konfrontacja tych dzieł z rzeczywistością, wrażliwością i emocjami kolejnych twórców pozwala na ciągłe odkrywanie ich od nowa... A na Festiwalu Szekspirowskim znajdziesz crême de la crême spektakli, jakie powstają na podstawie dramatów tego wybitnego pisarza.

Program 19. Festiwalu Szekspirowskiego wygląda tak: 

data     godzina     spektakl     miejsce
31.07.     18:00     Otwarcie Festiwalu: Wielki John Barrymore, reż. Krzysztof Jasiński, Teatr STU (PL)   
01.08.     18:00     Finał Konkursu o Złotego Yoricka – Kto wyciągnie kartę wisielca, kto błazna? Reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr im. Słowackiego w Krakowie (PL)
01.08.     21:00     The Tiger Lillies (UK) - koncert 
02.08.     18:00     The Tiger Lillies grają Hamleta, reż. Martin Tulinius, Teatr Republique, The Tiger Lillies (DK/UK)
02.08.     21:00     Songs for Shakespeare, Maria João (PT) – koncert
03.08.     16:00 i 20:00     Studiując Hamleta, reż. Grzegorz Bral, Bral School of Acting, Teatr Pieśń Kozła (PL/UK)
03.08.     17:30     The Tiger Lillies perform Hamlet, Teatr Republique, The Tiger Lillies (DK/UK)
03.08.     20:30     Hamlet, Teatr Tamási Áron, reż. László Bocsárdi (RO)   
04.08.     19:00     Hamlet: Kto tam?, reż. Kelly Hunter, Teatr Flute (UK)   
05.08.     19:00     Finał Konkursu o Złotego Yoricka: Król Lear, reż. Jan Klata Narodowy Stary Teatr w Krakowie (PL)   
06.08.     19:00     Juliusz Cesar, reż. Robert Sturua, Teatr Rustaveli (GE)
07.08.     15:00     Wesołe kumoszki z Windsoru, reż. Paweł Aigner, Gdański Teatr Szekspirowski, Teatr Wybrzeże (PL) 
08.08.     19:00     Finał Konkursu o Złotego Yoricka – Burza reż. Krzysztof Garbaczewski Teatr Polski we Wrocławiu (PL)
09.08.     19:00     Makbet, reż. Luk Perceval, Teatr Baltic House (RU/DE)
          


niedziela, 8 lutego 2015

Lekko i z przytupem! - Historia filozofii po góralsku, Teatr Miejski im. Gombrowicza

Trójka aktorów wciela się w górali i... podbija publiczność! Tak w bardzo wielkim skrócie można podsumować spektakl "Historia filozofii po góralsku" na podstawie książki Józefa Tischnera pod tym samym tytułem. 

Elżbieta Mrozińska, Beata Buczek-Żarnecka i Bogdan Smagacki elektryzują publiczność. Ta trójka aktorów na scenie to połączenie doskonałe i mieszanka niemal wybuchowa. Wybuchają oczywiście nie raz salwy śmiechu wśród publiczności. Na prawdę tak doskonałej kompozycji aktorskiej już dawno nie widziałam na scenie! 

Moje serce absolutnie i na zawsze podbiła pełna temperamentu Elżbieta Mrozińska - zmieniając nastroje granej postaci, jak rękawiczki. Ale Bogdan Smagacki i Beata Buczek-Żarnecka wcale nie pozostają w tyle. Cieszy mnie to tym bardziej, gdyż pani Beata w spektaklu "Pokojówki" zupełnie mnie nie przekonała. Jednak w tej sztuce jest rewelacyjna, a ja zostałam oczarowana :-)

"Historia filozofii po góralsku" to - jak sam tytuł podpowiada - podróż po najważniejszych nurtach filozoficznych. Ale opowiedziana od strony życiowej i praktycznej, takie swoiste tłumaczenie "z polskiego na nasze". Bohaterowie pokazują nam, jakie przełożenie na codzienność mają filozoficzne prawa i dylematy. A więc mierzą się z takimi pytaniami, jak: dlaczego warto jak najbardziej być, a jak najmniej mieć? czym jest dusza i czemu jest w ciele? czym jest ruch, a czym zmiana? co to jest potencja, a co to akt? i dlaczego byt jest, a niebytu nie ma...? To wszystko jest jednak pozbawione ciężkości filozoficznych dysput, a wręcz zostaje odziane w lekkość formy, która oswaja trudne, wydawać by się mogło, treści. I tu ukłony w stronę reżysera - Bogdana Cioska, za ciekawą wizję i jej efektowną realizację.

Klimatyczna scenografia Andrzeja Witkowskiego, która przenosi nas w zimowe górskie pejzaże, i muzyka autorstwa Pawła Moszumańskiego dopełniają całości spektaklu i tworzą prawdziwie podhalańską atmosferę na scenie.

Cóż mogę jeszcze dodać? Jeśli szukacie ciekawej i zabawnej propozycji na wieczór w Trójmieście - to koniecznie wybierzecie się do Teatru Miejskiego w Gdyni na "Historię filozofii po góralsku". I to nawet nie raz ;-)


A tu trailer spektaklu na zachętę: 




niedziela, 12 stycznia 2014

Nowa forma, nowe treści - "Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi – z Wesela Stanisława Wyspiańskiego”, Teatr im. Juliusza Słowackiego

"Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi – z Wesela Stanisława Wyspiańskiego" - gościnnie w Teatrze Polskim w Warszawie

Jeśli chcecie zobaczyć coś fantastycznego - ten spektakl nadaje się idealnie! "Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi – z Wesela Stanisława Wyspiańskiego" obejrzałam na zaproszenie Teatru Polskiego, w którym spektakl był grany gościnnie przez Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. I powiem krótko - do dziś jestem pod wrażeniem!

Spektakl ten pod każdym względem jest nowatorski i zaskakujący, a do tego wykonany w niesamowity sposób. Moim, skromnym zdaniem Sławomir Maciejewski - reżyser, scenarzysta i wykonawca spektaklu - tym dziełem dał dowód swojego geniuszu scenicznego. Po prostu nie ma możliwości, aby się nie zachwycić jego niesamowitą grą na scenie. Jako aktor dysponuje takim wachlarzem środków, że na prawdę jest czego zazdrościć. Doskonale odnajduje się w każdym fragmencie tej sztuki - dosłownie i w przenośni jest reżyserem tego, co dzieje się na scenie, absolutnie panuje nad sytuacją i nad widownią. 

Gra aktorska to nie jedyny atut tego spektaklu. Już sama forma jest niekonwencjonalna - koncert rockowy... Swoją drogą - bardzo dobry koncert rockowy, muzyki opracowanej przez Bartosza Chajdeckiego. Pomyślałby ktoś, że "Wesele" Wyspiańskiego można pokazać w ten sposób? Bo wracając do początku, trzeba napisać, że "Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi" to sztuka napisana przez Sławomira Maciejewskego właśnie na podstawie "Wesela". Monolog głównego bohatera złożony jest z wypowiedzi różnych postaci tego dramatu, poukładanych oczywiście na nowo. Ja "Wesela" na pamięć nie znam, ale Marzena Dobosz zna i twierdzi, że podczas spektaklu nie pada żadne słowo spoza tekstu Wyspiańskiego - i ja jej wierzę :-) I tym większy to zachwyt, że autor, wykorzystując tekst jednego dramatu, stworzył zupełnie nowy i udało mu się wydobyć z "Wesela" zupełnie nowe sensy i znaczenia.

Sztuka, bowiem, jest diagnozą społeczeństwa polskiego - co ciekawsze trafioną i aktualną. Mówi o naszych narodowych wadach i ideałach, ale także o tym, że pluralizm wartości i brak jasnego kierunkowskazu w tym, co najważniejsze, doprowadza w rezultacie do ich dewaluacji i absolutnego zagubienia człowieka... czyli - witamy na pokładzie Polski 2014!

Tak, więc "Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi" to spektakl niekonwencjonalny w formie i treści. I absolutnie forma nie przerasta treści. Na scenie czterech muzyków Grzegorz Koniarz (gitara), Jacek Fedkowicz (gitara basowa) i Wojciech Fedkowicz / Marek Olma (perkusja) i Sławomir Maciejewski (gitara, wokal) udowadnia, że wszystko można inaczej i to bez konieczności tracenia na jakości. I właściwie mogłabym się tak rozpływać jeszcze długo, ale to po prostu trzeba zobaczyć! Na co dzień spektakl grany jest w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie i absolutnie warto się tam wybrać.

"Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi – z Wesela Stanisława Wyspiańskiego" fot. P. Kubic (zdjęcie ze strony Teatru im. Słowackiego)