W mijającym tygodniu odbyła się w Teatrze Polskim w Warszawie debata pod takim właśnie tytułem: "To blog or not to blog". Zapis debaty można obejrzeć na stronie teatru.
Spotkanie było promowane tak:
"Pierwsza publiczna debata poświęcona blogom i autorskim formom wypowiedzi w internecie na tle marginalizowania roli krytyki teatralnej oraz kryzysu tradycyjnych form komentowania polskiego życia teatralnego."
I szczerze mówiąc liczyłam na trochę bardziej "głęboką" rozmowę. Tymczasem jedyne, czego się dowiedziałam to, że na blogach teatralnych nie możemy mówić o stricte recenzjach, ale raczej opiniach, bo recenzje "zarezerwowane" są dla krytyków w "poważnych pismach", a subiektywne blogi są raczej miejscem na refleksje, komentarze, opinie...
I nawet się z tym zgadzam, bo zakładając tego bloga, na stronie "O blogu" właśnie tak pisałam:
"Nie będą to recenzje tradycyjne, bo takie można znaleźć w branżowych pismach i portalach teatralnych. Moje recenzje to przelane przeze mnie wrażenia - całkowicie subiektywne zachwyty lub rozczarowania."
I tak sobie myślę, że trochę zachodu i pewnie trudu kosztowało organizatorów przygotowanie tej debaty, a już na pewno czasu - bo nic samo się nie zrobi. Szkoda, więc że ten czas - zaproszonych gości, ale też publiczności - został poświęcony (bo przecież nie przetrwoniony) na rozmowy o oczywistościach, o tym, że blogerzy to nie krytycy i na tłumaczenie prowadzącemu, jak zarabia się na blogach.
Szkoda, bo myślę, że mając na scenie (nomen omen) tak ciekawych gości, można było zejść "głębiej w temat" i spróbować porozmawiać o czymś więcej - może o motywacji? może o inspiracji? może o granicach? może o niezależności? może o wolności? może o "plagiatach"? może o...? Nie wiem, ale czuję głęboki niedosyt, zamiast głębokiego poruszenia tematu, po tym spotkaniu. I liczę na to, że organizatorzy zdecydują się na kolejne i tym razem potraktują temat nieco poważniej.
PS. Przy okazji chciałam Teatrowi Polskiemu podziękować za zadbanie także o tych zainteresowanych debatą, którzy nie mogli być na niej osobiście, i przygotowanie streemingu live :)
Na debacie można bylo pytać, stawić swój problem, temat do omówienia. Dlaczego Pani nie pytała? Nie drążyła? Taka mozliwość istniał
OdpowiedzUsuńa realnie. Nie rozumiem obecnego niedosytu. To była debata rozpoznanie, początek, start. Może ja Pani nadal prowadzić na blogu, moze będzie odzew?