poniedziałek, 13 maja 2013

Cristiada - w obronie wiary

To jest blog o teatrze i miałam dziś pisać recenzję ze spektaklu, ale wróciłam właśnie do domu z filmu "Cristiada" i jestem tak pełna emocji z nim związanych, że w żadnej innej notce, niż ta nie byłabym dziś autentyczna. Dlatego, mimo iż jest to blog teatralny, pozwolę sobie na małe odstępstwo i dziś kilka słów o produkcji kinowej.

Kiedy zamieszczałam na Facebooku link do trailera filmu, jedyny opis, jaki przychodził mi do głowy, to "najmocniejszy film ever!". I tak właśnie o nim myślę. Nie jest to film mocny efektami specjalnymi, litrami wylanej krwi, czy zszarpanymi nerwami w oczekiwaniu na kolejne zwroty akcji... ale jest to film mocny wiarą ludzi, o których opowiada, ich autentycznym świadectwem i determinacją w obronie wolności.


Cristiada to opowieść o Meksyku lat 20-tych XX wieku, gdzie rząd wprowadza restrykcje związane z wiarą katolicką, zamykane są kościoły, zabijani kapłani i wierni... i wtedy ma miejsce oddolne Powstania Cristeros w obronie wiary i wolności. 

Autentyczny - to moim zdaniem przymiotnik najlepiej określający ten film. Autentyczna jest tu przede wszystkim sama historia ludzi i narodu. Absolutnie widać, że jej autorem nie jest jakiś scenarzysta z Ameryki, ale ...sam Bóg. Na czele powstania staje ...ateista, ale sami zobaczcie, czego Bóg może dokonać. Bo, jak mówi w jednej ze scen ksiądz Vega (Santiago Cabrera), "Bóg może nawet z najgorszych sytuacji wyprowadzić większe dobro". Autentyczni są aktorzy wcielający się w postaci tego dramatu, bo przede wszystkim oni - bohaterowie są tu najbardziej prawdziwi w swojej wierze. Film nie jest sielankową opowieścią o jakiejś tam historii, ale przejmującą prawdą o tym, co miało miejsce jeszcze kilkadziesiąt lat temu.




Dodam, że film zrealizowany został z dbałością o najmniejsze szczegóły, a w obsadzie wystąpiły znakomici aktorzy: Eva Longoria, Andy Garcia (nominowany do Oscara), Peter O’Toole (laureat Oscara), Oscar Isaac, Catalina Sandino Moreno (nominowana do Oscara), Eduardo Verástegui, Mauricio Kuri. O jakości tego obrazu może przekonać Was fakt, że jego reżyserem jest Dean Wright, który pracował przy takich superprodukcjach, jak "Titanic", trylogia „Władca pierścieni” i „Opowieści Z Narni”.

Nie będę zdradzać fabuły filmu, napiszę jedynie jeszcze tylko, że film trzyma w napięciu, a jednocześnie uwalnia spore ilości łez... ale też - i może przede wszystkim - wiary i odwagi do tej wiary... 
Zmusza też do refleksji nad swoją wiarą, ja ciągle mam w uszach pytanie, jakie pada z ust ojca Christopher'a (Peter O’Toole): "Kim jesteś, jeśli nie walczysz o to, w co wierzysz?".

Jeśli chcecie zobaczyć "Cristiadę", to załączam listę kin, gdzie można jeszcze ten niesamowity film zobaczyć. 

Trailer:



zdjęcia i trailer pochodzą z oficjalnej strony filmu "Cristiada" w Polsce

2 komentarze :

  1. Również zadaję sobie to pytanie.. Film cudowny. Szkoda że tak mało osób o nim wie i tak trudno go zobaczyć.. Aha, masz literówkę - Santiago Cabrera (zamiast Cabera). Dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za informację o literówce :) Już została poprawiona :)

    OdpowiedzUsuń